Akwedukt. Oficyna Wydawnicza Klubu Muzyki i Literatury we Wrocławiu
rok założenia: 1999
Każda książka w Akwedukcie jest źródłem.
Od ponad 25 lat Akwedukt publikuje poezję, wspomnienia, opracowania krytyczno-naukowe, albumy fotograficzne, tłumaczenia – w przeświadczeniu o wartości słowa, dbając o różnorodną i interesującą dla czytelników ofertę wydawniczą. Poszukiwanie autorek i autorów wrażliwych, wnikliwych, oryginalnych, niezależnych, dokładność edytorska, piękna szata graficzna – wynikają z przekonania, że literatura jest dobrem kultury, jej bogactwo, płynące z wiary i odwagi, tworzą książki i ich czytelnicy.
Urszula M. Benka, Akwedukt, [w:] Klub Muzyki i Literatury – 65 lat, zebrał, opracował i wstępem opatrzył Ryszard Sławczyński, Wrocław 2024, s. 65–74 [pdf]
Marek Rolski, „Z dala od mainstreamu. Oficyna Wydawnicza Akwedukt”, „Kalendarz Wrocławski” 2022, nr XLVI (46), s. 235–242 [pdf]
|
|
Klub Muzyki i Literatury – 65 lat
Zebrał, opracował i wstępem opatrzył Ryszard Sławczyński
Okładka [pdf]
Każdego roku w Klubie, zlokalizowanym przy placu generała Tadeusza Kościuszki 10, a więc na terenie Starego Miasta, w wybudowanej w latach 1954–1958 Kościuszkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, odbywa się około 365 wydarzeń, z których najliczniejsze to koncerty (także kursy wokalne i pianistyczne), następnie zaś spotkania literackie (w tym projekcje filmów, spektakle teatralne, konkursy literackie) oraz wystawy. Należy również pamiętać o licznych próbach w sali koncertowej, nagraniach demo i strojeniach fortepianów. Ponadto odbywają się tu, w sali konferencyjnej, spotkania zarządów stowarzyszeń współpracujących z Klubem. Historia 65 lat działalności Klubu Muzyki i Literatury obfituje we wszystkie te wydarzenia, a na jej kartach nie brak znaczących, wyjątkowych postaci – po to, by je upamiętnić, powstała niniejsza publikacja.
Ryszard Sławczyński
|
Edward Kostka, „Malowanie gaju”
Okładka [pdf]
„Zamierzał być architektem, ale uwiodło go malarstwo. […] na jednej z przerw, któryś z kolegów dał mi sztyft od baterii, czarny, grafitowy, twardy. Jak się wchodziło do szkoły od strony ulicy, po obu stronach furtki były słupki. Spodobał mi się ten słupek, ciepły w kolorze i na nim popełniłem abstrakcyjny rysunek, niemal sgraffito, wbijając grafit w tynk. […] Przerwa się skończyła, wszyscy do klasy i pani nauczycielka, bardzo miła Frau Szymański pyta mnie, czy to ja jestem autorem tego dzieła na słupku. Przyznałem, że tak, bo byłem z siebie zadowolony, wręcz dumny. A ona kazała mi po lekcjach iść do woźnego, który urzędował w piwnicy, wziąć wiaderko z wodą i papiery, i tymi papierami wszystko tak wyszorować, żeby ślad nie został. Co to była za katorga! Myłem, szorowałem, a rysunek trwał, bo głęboko wrył się w tynk. No, ale ile mogłem, tyle go zmyłem. Mój pierwszy popis”.
Zofia Gebhard
|
|
|
|
<< pierwsza < poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna > ostatnia >>
|
Strona 9 z 22 |