Rafał Bakalarczyk „Poezja obrazów”Zadziwiające i tajemnicze są związki między malarstwem a poezją. Malarstwo, które często próbuje wyrazić się bez słów, paradoksalnie wywołuje potrzebę opisu, prowokując do rozmów i interpretacji. Te z kolei zamieniają słowa z powrotem w materię barwną, wprowadzając nas w świat zastygły w ramach obrazu. Przez intensyfikację wrażeń wizualnych, słowa mogą prowadzić nas do granic kontemplacji, równocześnie przywołując ciszę. W swoim dziele Martwa natura z wędzidłem Zbigniew Herbert przypomina słowa Paula Valéry’ego, który twierdził, że „Należy przepraszać za to, że ośmielamy się mówić o malarstwie”. Herbert, pisząc: „Miałem zawsze świadomość popełnianego nietaktu”, wyrażał świadomość delikatności tego przedsięwzięcia. Jednakże, jak dobrze, że nie tylko on, ale także wielu innych, z doskonałymi efektami, popełnia ten nietakt. Nie sposób nie wspomnieć tu o Wisławie Szymborskiej, z którą autor niniejszego tomiku prowadzi zgrabny dialog, czy o Jerzym Ficowskim, twórcy wspaniałego cyklu Makowskie bajki, nawiązującego do obrazów Tadeusza Makowskiego. Warto także przywołać Jacka Kaczmarskiego, który czerpał inspirację z dzieł flamandzkich mistrzów, podobnie jak Rafał Bakalarczyk. Wyobraźnia Bakalarczyka, w przeciwieństwie do twórczości Kaczmarskiego, nie podlega dyktatowi historii wielką literą. Zamiast tego skupia się na historii kameralnej, prywatnej – podobnie jak niderlandzcy mistrzowie. Jego uwagę przyciąga pojedyncze ludzkie istnienie, zwłaszcza kobiece. Bakalarczyk – malarz i absolwent Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, w niezwykle wrażliwy sposób przywraca do życia bohaterki dawnych mistrzów, zagłębiając się w ich emocje, nadzieje i niepokoje, sprawy trwające ponadczasowo, tak bliskie nam wszystkim. Pióro poety działa jak rentgen, przenikając ciała i dusze bohaterów obrazów Johannesa Vermeera, Pietera de Hoocha, Vincenta van Gogha, Edgara Degasa czy Honorégo Daumiera, „widząc wszystko i zapisując wszystko”. „Równoznaczne siły literatury i plastyki nie tylko wiedzą o sobie, ale wzajemnie działają na siebie, przenikają się i propagują” – pisał w latach 30. XX wieku Józef Czapski, artysta słowa i artysta obrazu. Te słowa pozostają aktualne. Dla Czapskiego pod koniec życia twórczość malarska stała się ważniejsza niż pisanie; czuł się przede wszystkim malarzem, jednak spełnił się w obu tych dziedzinach. I nie tylko w nich. Życzę Rafałowi Bakalarczykowi spełnienia, dedykując mu słowa Józefa Czapskiego – na szczęście. Joanna Rolińska |
Spotkanie odwołane z przyczyn niezależnych od organizatora.