Klub Muzyki i Literatury oraz Oficyna Wydawnicza Atut we Wrocławiu zaprasza na prezentację książki Jana Zbigniewa Salamona pt. „Z Załęża do Elwro”Wprowadzenie: red. Witold Podedworny Jan Zbigniew Salamon, „Z Załęża do Elwro” (okładka) [pdf] Książka ukazała się nakładem Oficyny Wydawniczej Atut. Książka przedstawia moją drogę życiową z biednej wsi Załęże przez Szczecin, Wrocław, Świdnicę do wrocławskiego ELWRO na stanowisko dyrektora naczelnego, które pełniłem od kwietnia 1974 roku do kwietnia 1981 roku. Starałem się aktywnie rejestrować to, co widziałem i słyszałem od krótkiego okresu przedwojennego, przez okupację i cały okres po roku 1945. Uznanie budziły bezpłatne szkolnictwo, reforma rolna, dożywianie dzieci w szkołach, elektryfikacja wsi oraz likwidacja analfabetyzmu i ciepły stosunek władzy do ludzi biednych. Rodzice i sąsiedzi nie mogli na przykład uwierzyć, że ministerstwo przemysłu, w odpowiedzi na moją prośbę, skierowało mnie do Szkoły Przysposobienia Przemysłowego w Szczecinie. Kiedy matka doczytała, że szkoła będzie dawała także umundurowanie, wytarła łzy radości. Potem byłem w technikum mechanicznym w Praczach we Wrocławiu. Wątpiłem, czy kiedykolwiek ludzie odbudują Szczecin i Wrocław. Potem zaczęło się zwijanie powojennego optymizmu. Pracując w wakacje w żwirowni, słyszałem od robotników, że jakieś radio Wolna Europa nadaje o fikcyjnych procesach sądowych w Polsce i skazywaniu niewinnych ludzi, w tym generałów na karę śmierci. Zaczynało się rządzenie za pomocą terroru. Rodzice pisali, że są straszeni więzieniem, jeżeli nie wstąpią do kołchozu. Wchodzących do wagonów na stacji Pracze uczniów, udających się na pochód pierwszomajowy do Wrocławia, wstrzymano okrzykiem, że w wagonie milicja wykryła bombę podłożoną przez wrogów ludu. Większość z nas uważała, że są to bajki, budujące prestiż milicji. Nie mogliśmy uwierzyć, że w Poznaniu strzelano do strajkujących robotników. Aktywnie uczestniczyłem w Komitecie Rewolucyjnym w październiku nadziei w 1956 roku. Nie rozumieliśmy, czemu wojska radzieckie krwawo tłumią węgierskie powstanie. Cieszyłem się z wielkiej „odwilży” po roku 1956, a później z rąbka wolności i wielkiego rozwoju gospodarczego w erze Gierka. Tysiące ludzi wyjeżdżało na szkolenia związane z zakupem licencji. Rosła świadomość. Ludzie dojrzewali i stawali się bazą dla opozycji, która w roku 1989 obaliła komunizm. Polska weszła do Unii Europejskiej. Zdążyłem poznać gigantyczny postęp cywilizacyjny Polski. 25 lat później mieliśmy nie 70, lecz 2 tysiące kilometrów autostrad i kraj zbliżający się gospodarczo do czołówki europejskiej. Porucznika milicji odprawiającego odlatujących do Warszawy pasażerów w prymitywnym baraku na niby lotnisku, zastąpiły komputery pracujące w europejskiego znaczenia, nowoczesnym porcie lotniczym, z którego wnuki byłych pracowników ELWRO odlatują bez paszportów i wiz do dowolnego kraju Europy, aby studiować, pracować i zwiedzać. Jan Zbigniew Salamon Jan Zbigniew Salamon urodził się w roku 1933 w Załężu, koło Nowego Sącza w biednej rodzinie, jako najstarszy z czwórki rodzeństwa. W czasie niemieckiej okupacji 10 miesięcy pracował w zastępstwie ojca, przy budowie okopów. Ukończył szkołę Przysposobienia Przemysłowego w Szczecinie, następnie gimnazjum i technikum mechaniczne w Praczach Odrzańskich we Wrocławiu. Pierwszą pracę zawodową podjął w fabryce liczników elektrycznych w Świdnicy jako ustawiacz przyrządów na prasach. Później został mistrzem, głównym technologiem i dyrektorem technicznym. Odbył staż w fabryce liczników na Węgrzech oraz praktyki w fabrykach liczników w Leningradzie (Sankt Petersburg) oraz firmie „Schlumberger” w Poitiers (Francja). Pracując, ukończył wydział mechaniczny, a potem II stopień informatyki i zarządzania w Politechnice Wrocławskiej. Pracował też w zakładach „Klimator” w Świebodzicach oraz Fabryce Urządzeń Przemysłowych w Świdnicy na stanowiskach dyrektora technicznego. W 1974 roku awansował na stanowisko dyrektora naczelnego we wrocławskim ELWRO. Produkowane wówczas komputery uchodziły za najlepsze w RWPG. W 1981 roku wygrał konkurs na stanowisko dyrektora naczelnego zakładów FAEL w Ząbkowicach. W latach 1983–1988 był przedstawicielem zjednoczenia MERA w Centrum Jednolitego Systemu Maszyn Cyfrowych w Moskwie. Powrócił na stanowisko dyrektora Biura Handlu Zagranicznego w ELWRO, wkrótce zaś po jego likwidacji w 1989 roku, odszedł na wcześniejszą emeryturę i kilka lat pracował jeszcze w firmie synów Marka i Maćka „Saniterm”. |