Daria Galant „Syrena Słowiańska”
Wydanie polsko-czeskie
Tłumaczył Libor Martinek
Okładka przód [pdf]
Okładka tył [pdf]
Interpretacje
Skupmy się teraz na książce „Syrena Słowiańska”. Jest to zbiór kilkudziesięciu wierszy, które czytamy bez uprzedniego zapoznania się z prozatorską czy jakąkolwiek inną twórczością literacką Darii Galant, tak jak większość czeskich czytelników, czyli bez uprzedzeń. Poezja ta nawiązuje do prozy autorki na wiele sposobów. Zarówno bezpośrednio – poprzez odniesienia do wcześniejszych utworów prozatorskich, których tytuły autorka przywołuje we wstępie do tomiku, jak i pośrednio – poprzez wypracowane już motywy, tematy, schematy, obrazy stosowane w prozie psychologicznej czy egzystencjalnej, często także przez elementy mitologii słowiańskiej (stąd oczywiście nazwa zbioru).
Tytułowa syrena to jednak nie okrutna istota rodem z mitologii nordyckiej, nie jest to również mała syrenka rodem z baśni Andersena, z miłości do ukochanego zdolna poświęcić swoje życie. Mamy tu raczej do czynienia z intymnymi przeżyciami, a ich źródłem jest głównie (choć nie wyłącznie) rozczarowanie w miłości, nieakceptowane rozstanie z partnerem, dla autorki niezrozumiałe i nieuzasadnione. W tekstach brak jednak ukrytej nienawiści czy goryczy powodowanej życiową porażką: „Wybaczam lasom / Ich wielkie cienie / Wybaczam tobie – / Moje cierpienie” – pisze Daria Galant w wierszu „Majowa burza”. Jak zauważyła w recenzji tomiku Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz, odnajdujemy w tej poezji raczej „mądre skupienie na ludzkim wnętrzu, przyzwolenie na przeżywanie wszystkiego w taki sposób, na jaki pozwala indywidualna wrażliwość”. To rzadkość w dzisiejszym świecie, w którym rządzą media kreujące fałszywą rzeczywistość, narzucające odbiorcom styl życia celebrytów nakładających na twarz maski uśmiechu. Zbiór zdecydowanie stanowi zwrot ku autentyczności, opierającej się zarówno na folklorze słowiańskim – ale w mocno wystylizowanej postaci i z kilkoma wyjątkami niefiguratywnym (w przeciwieństwie do Václava Erbena czy Františka Ladislava Čelakovskiego), raczej wyczuwalnym w tle – jak i na unikalnej koncepcji panteizmu, ale w wydaniu chrześcijańskim, nie pogańskim. Zawsze ktoś jest obecny, jakaś siła wyższa, do pozornego chaosu wnosząca równowagę, porządek, piękno i spokój. A gdy osiągnie się spokój duszy, nie można zapomnieć o buddyjskiej orientacji autorki prowadzącej do świadomej pracy z duchowością, energiami. Jednak w oddali pobrzmiewają również głosy starożytnych filozofów i renesansowych uczonych oraz ich traktaty o zjawiskach naturalnych czy kosmologicznych.
Libor Martinek
|