Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna, spotkanie z Marią Dutkiewicz pt. ''O powrocie z Afryki do Polski''12 stycznia (czwartek) 2017 roku o godz. 16.00
Po napaści Armii Czerwonej na Polskę 17 września 1939 r., w czterech wielkich
falach deportacji w latach 1940-41 na Syberię i w rejon Kazachstanu Sowieci
zesłali kilkaset tysięcy obywateli II Rzeczypospolitej, przede wszystkim kobiet
i dzieci, bliższych i dalszych członków rodzin wojskowych i państwowej
administracji. Wraz z innymi represjonowanymi przez NKWD, liczba polskich
więźniów i zesłańców wzrosła, według różnych źródeł, do co najmniej 800 tys.
osób. Wybuch wojny między Niemcami i ZSRS w 1941 r. sprawił, że zmieniła się
sytuacja polityczna. Doszło do podpisania układu Sikorski-Majski. Na jego
podstawie na południu ZSRS powstała Armia Polska pod dowództwem gen. Władysława
Andersa. Ogłoszono też tzw. „amnestię”, która umożliwiła ludności polskiej
dołączanie do powstającego wojska. W 1942 r. generał Anders wyprowadził z ZSRS
do Iranu 115 tys. osób – ponad 78 tys. żołnierzy oraz 37 tys. kobiet i dzieci.
Cywile zostali rozmieszczeni m. in. w różnych częściach Imperium Brytyjskiego –
18 tys. osób trafiło do Afryki. Po pobycie na Syberii trafili – jak sami
wspominają – do „raju”. Mieli tam wszystko: polskie szkoły, harcerstwo, teatr
i... patriotyzm, dzięki któremu wydawało się, że Afryka leży bliżej ojczyzny;
mogli żyć w „małej Polsce” na Czarnym Lądzie. Dla Polaków, którzy z Syberii
dotarli do Afryki, przygotowano specjalne osiedla, przebywały tam głównie
kobiety, dzieci, młodzież oraz mężczyźni, którzy nie nadawali się do służby
wojskowej. W osiedlach w Ugandzie, Koja i Masindi, były małe domki – ulepione z
gliny, przykryte trawą słoniową i liśćmi bananowca. „Afrykańskie dzieci”
zapamiętały stamtąd głównie ład, doskonałą organizację i chatki w równym
szeregu. W każdej z nich zamieszkały dwie rodziny. Kadra pedagogiczna była na
wysokim poziomie. Bo przecież na ogół wywożeni byli głównie przedstawiciele
inteligencji. Ci ludzie potrafili fantastycznie zaangażować młodzież nie tylko
do nauki: wspaniale organizowano wszystkie święta narodowe i kościelne.
Funkcjonowały zakłady szewskie, rymarskie, stolarnie, kuźnie. Była
administracja. Ludzie dostawali jakąś sumę pieniędzy. Dostawało się też
wyżywienie z magazynów: chleb, warzywa, ryby, co pewien czas mięso. W Afryce
Polacy wracali do normalnego życia. Przede wszystkim chciano wykształcić dzieci,
aby po powrocie do Kraju miały swoją polską tożsamość, wiedzę i potrzebne
umiejętności. Gdy żegnano się z Afryką nie było łez, raczej obawa, co będzie
dalej, bowiem po wielotygodniowej podróży i dotarciu do Polski,
Czechowic-Dziedzic, nie witano ich tam chlebem i solą, nie wyglądało to tak, jak
powinno było wyglądać… Każdy chciał wrócić do Polski, ale do tej Polski, którą
tak naprawdę opuścił, a przecież Kresy Wschodnie nie znalazły się w granicach
Polski powojennej. W momencie, gdy tej starej Polski nie było, bali się wracać
do „nowej”. Bali się kolejnych deportacji i tego, że będą raz jeszcze
szykanowani. Z 18 tys. Polaków, którzy dotarli do Afryki Wschodniej z Syberii,
powróciło tylko 3 tys., pozostali wyjechali do innych krajów. |