Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna zaprasza na prelekcję Marii Dutkiewicz pt. Poznajemy zaprzyjaźnione organizacje „Sybiracy-Afrykańczycy”
W części muzycznej Julia Leniart (fortepian)
20 kwietnia (czwartek) 2017 roku o godz. 16.00 Wstęp wolny
Julia Leniart (fortepian) uczennica kl. I w PSM II st. im. R. Bukowskiego we
Wrocławiu w klasie Adama Jezierzańskiego. Laureatka wielu krajowych i
międzynarodowych konkursów pianistycznych.
W programie:
Jan Sebastian Bach - Preludium i fuga G - dur DWK tom I,
Franz Schubert - Impromptu Es - dur D 899,
Fryderyk Chopin - Nokturn Des - dur op. 27 nr 2.
Wybuch wojny między nazistowskimi Niemcami a Rosją Sowiecką w 1941 r. sprawił, że zmieniła się sytuacja
polityczna. Doszło do podpisania układu Sikorski-Majski. Na jego podstawie powstała Armia Polska Związku Radzieckim pod dowództwem gen. Władysława Andersa.
Ogłoszono też tzw. „amnestię”, która umożliwiła ludności polskiej dołączanie do
powstającego wojska. W 1942 r. generał Anders wyprowadził z ZSRS do Iranu 115
tys. osób – ponad 78 tys. żołnierzy oraz 37 tys. kobiet i dzieci. Cywile zostali
rozmieszczeni m. in. w różnych częściach Imperium Brytyjskiego – 18 tys. osób
trafiło do Afryki. Po pobycie na Syberii trafili – jak sami wspominają – do
„raju”. Mieli tam wszystko: polskie szkoły, harcerstwo, teatr i... patriotyzm,
dzięki któremu wydawało się, że Afryka leży bliżej ojczyzny; mogli żyć w „małej
Polsce” na Czarnym Lądzie. Dla Polaków, którzy z Syberii dotarli do Afryki,
przygotowano specjalne osiedla, przebywały tam głównie kobiety, dzieci, młodzież
oraz mężczyźni, którzy nie nadawali się do służby wojskowej. W osiedlach w
Ugandzie, Koja i Masindi, były małe domki – ulepione z gliny, przykryte trawą
słoniową i liśćmi bananowca. „Afrykańskie dzieci” zapamiętały stamtąd głównie
ład, doskonałą organizację i chatki w równym szeregu.
W każdej z nich zamieszkały dwie rodziny. Kadra pedagogiczna była na wysokim
poziomie. Bo przecież na ogół wywożeni byli głównie przedstawiciele
inteligencji. Ci ludzie potrafili fantastycznie zaangażować młodzież nie tylko
do nauki: wspaniale organizowano wszystkie święta narodowe i kościelne.
Funkcjonowały zakłady szewskie, rymarskie, stolarnie, kuźnie. Była
administracja. Ludzie dostawali jakąś sumę pieniędzy. Dostawało się też
wyżywienie z magazynów: chleb, warzywa, ryby, co pewien czas mięso. W Afryce
Polacy wracali do normalnego życia. Przede wszystkim chciano wykształcić dzieci,
aby po powrocie do Kraju miały swoją polską tożsamość, wiedzę i potrzebne
umiejętności. Gdy żegnano się z Afryką nie było łez, raczej obawa, co będzie
dalej, bowiem po wielotygodniowej podróży i dotarciu do Polski,
Czechowic-Dziedzic, nie witano ich tam chlebem i solą, nie wyglądało to tak, jak
powinno było wyglądać… Każdy chciał wrócić do Polski, ale do tej Polski, którą
tak naprawdę opuścił, a przecież Kresy Wschodnie nie znalazły się w granicach
Polski powojennej. W momencie, gdy tej starej Polski nie było, bali się wracać
do „nowej”. Bali się kolejnych deportacji i tego, że będą raz jeszcze
szykanowani.
Z 18 tys. Polaków, którzy dotarli do Afryki Wschodniej z Syberii, powróciło
tylko 3 tys., pozostali wyjechali do innych krajów.
Źródło: grodnowilno.pl
Dodatkowe informacje
|